Odżyłem
Nie tak dawno A. napisała mi, że po rozstaniu z K. odżyłem. Otóż tak, odżyłem, jestem tym chłopakiem którego zarówno A. jak i K. poznawały i pokochały, w tym drugim wypadku słowa "kocham" taki pewny nie jestem. Nie wiem czrmu. Od prawie półtorej roku stawałem się coraz bardziej sobą, w końcu nie słuchałem "po co Ci to?", "Za stary jesteś", "co ludzie powiedzą" itp itd etc. Przestałem się przejmować tym co ludzie o mnie pomyślą, spełniam swoje marzenia, te większe i te mniejsze. W końcu jestem taki jakiego siebie lubiłem. Będąc z K. nie udawałem że jestem inny, tłamsiłem w sobie swoje prawdziwe "ja". Spytacie czemu? Nie wiem, może dlatego że bardzo mi zależało na K., można zaryzykować że zrobiłem to z miłości. Tak bardzo kochałem K. że byłem w stanie stłamsić to co jest oczywiste w miłości, czyli akceptację drugiej osoby takiej jaka jest. K. chyba nie potrafiła tego zaakceptować, że ja nie przejmuję się tym co ludzie o mnie myślą. Teraz jestem w pełni sobą i takiego muszą mnie zaakceptować. Są osoby które już to zrobiły i to daje mi siły do walki, do walki o lepsze jutro. Walczę by spełnić swoje największe marzenie.